Uff! Udało się! Mąż w pracy, dzieci odstawione do przedszkola. Wszyscy najedzeni, prawie nikt nie marudził. Siedzę w samochodzie. Mogę odpalić. Jadę – a tu! No nie, znowu mi leci! Nawet wciąganie mi nie pomaga, bo za dużo i za szybko mi się tego nagromadziło. A to wszystko przez tą beznadziejną pogodę: raz -2°C, za chwilę mamy 6°C, a w tym tygodniu zapowiadają 13 kresek powyżej zera. Nic dziwnego, że znowu przyplątał się do mnie ten katar. I jak mam teraz z tym cieknącym śluzem dojechać do pracy. Będzie ciężko, ale przecież dam radę – Polka potrafi. Trzymać kierownicę, robić makijaż, rozmawiać przez telefon – ba, jak dojdzie szukanie chusteczek, to będzie mały „pikuś” – przecież mam jeszcze stopy 😉
Niestety tegoroczna zimna o ile nie daje się aż tak we znaki kierowcom, to daje często nieźle popalić naszemu układowi odpornościowemu. Zmienna temperatura, raz słońce a raz wiatr z deszczem, do tego człowiek niewyspany, zestresowany i łapie…a to katar, a to ból gardła, a to kaszel czy podwyższoną temperaturę. Klęska już jest, jak to wszystko się pojawia jednocześnie – wtedy nokaut murowany.
Oczywiście istnieje wiele sposobów zapobiegawczych w postaci pochłaniania dużej witaminy C – najlepiej w owocach, spora dawka snu, nienarzekające dzieci z mężem na czele czy wyrozumiały szef, który niweluje ryzyko stresu.
Hmmm…zarówno Ty i ja dobrze wiemy, że to utopijny obraz rzeczywistości, choć czasami bywa, że się zdarza, ale bardzo, bardzo…bardzo rzadko. Dlatego warto zrobić, coś co jest naprawdę realne do zrealizowania. Chodzi mi tu oto, aby spróbować wzmocnić swoją odporność. Tutaj przychodzi z pomocą HERBATKA ZIOŁOWA TYBETAŃSKIE ZIOŁA – SUPLEMENT DIETY, która przede wszystkim zwiększa odporność organizmu na negatywny wpływ czynników zewnętrznych. Może Cię trochę zdezorientować określenie „tybetańskie”, ale gdy popatrzymy na skład tej herbatki to znajdziemy w niej między innymi: rumianek pospolity, dziurawiec, brzozę czy poziomkę leśną. Jakoś tak brzmi znajomo? Prawda? Więc nie ma czego się bać. Pamiętaj jednak, że to suplement, który ma być uzupełnieniem bądź wzmocnieniem Twojego dążenia ku dobrej odporności organizmu.
Został nam jeszcze ten nieszczęsny nos w pakiecie z katarem. Posiadając dzieci zapewne jesteś już na etapie wypróbowania czego się da na zatkany nos, a apteczkę, którą jest dość sporych rozmiarów szafka, trudno domknąć. Możesz być sceptycznie nastawiona do tego pomysłu, ale Ci go zaproponuję… OLEJEK DO MASAŻU NA ZATKANY NOS. Dobrze czytasz – nie do środka, a na zewnątrz. W ogóle czy kiedykolwiek masowałaś swój nos? Powiem Ci, że ja też byłam zaskoczona takim rozwiązaniem. A wystarczy wmasować w skrzydełka i czubek nosa tę mieszankę olejków eterycznych, aby udrożnić nos i przywrócić swobodne oddychanie.
Jeszcze tylko kilka tygodni i zapuka do nas wiosna, choć już teraz coraz częściej dobija się do naszych drzwi. Jest więc blisko do w miarę ustabilizowanej pogody, kiedy to czekają na nas subtelne dotknięcia promieni słońca i delikatny powiew wiatru…ale póki co walka trwa! Trzeba jeszcze stoczyć batalie z zimowymi przeziębieniami – dajcie znać jak Wam idzie!?